Córka Robrojka
Małgorzata Musierowicznadspodziewanie szybko znalazła się na właściwej trasie. Już
wczoraj przejrzała sobie plan Poznania znaleziony na półce z
książkami („druga półka od dołu, regał czwarty” - wedle wskazówek
Gabrysi. Mimo bałagan wiecznie panującego w miłym domu tych
niepraktycznych ludzi - książki - trzeba to przyznać - ustawione były
w logicznym porządki przejrzyście i z wyraźnym upodobaniem).
Teraz bez najmniejszych trudności odnalazła drogę na ulicę
Wawrzyniaka i po kwadransie miłego spaceru w zacinającym
deszczu znalazła się przed brama Zakładów Graficznych.
W głębi tej szerokiej bramy widniał solidny łańcuch i okienko
strażnika, ale do biur wchodziło się przedtem, schodami po lewej.
Bella szybko pokonała dwie kondygnacje starych, skrzypiących
schodów i sprawnie odszukała drzwi z tabliczką DZIAŁ OSOBOWY.
SZKOLENIA.
Zapukała, weszła. W środku było dwuosobowe biurko i
paprotka, oraz kolorowy kalendarz na ścianie. Spokojna pani o
srebrnych włosach siedziała za jednym z biurek i jadła jabłko.
- Dzień dobry, ja w sprawie pracy.
- Dzień dobry. Z Liceum Poligraficznego?
- Nie, nie. Zwykły ogólniak. Ja szukam tylko pracy na miesiąc
wakacji. W Liceum Poligraficznym uczył się mój tata, Robert Rójek -
zawiadomiła Bella urzędniczkę, ale nie wywołała oczekiwanego
wrażenia.
- Tata to tata. A ty - co umiesz?
- Niewiele. Ale bywałam w drukarniach od dziecka. Nie narobię
głupstw.
---